CZY DOM TO NAJLEPSZE MIEJSCE DO URODZENIA DZIECKA. ROBIŁY TAK PRZECIEŻ NASZE BABCIE I PRABABCIE. CZASY SIĘ ZMIENIŁY I WIĘKSZOŚĆ KOBIET RODZI W SZPITALU, PRZY ASYŚCIE LEKARZY. SĄ JEDNAK TAKIE, KTÓRE DECYDUJĄ SIĘ PORÓD W ZACISZU DOMOWYM, WŚRÓD BLISKICH, INSPIRUJĄC TYM INNYCH.

Niezwykła kobieta Davina Reeves, miss Nowego Yorku, modelka, aktorka, po przeprowadzce do Polski odkryła swoje powołanie. Wraz z mężem prowadzi warsztaty żywienia terapeutycznego. Inspiruje kobiety, w drodze do poznania ich samych, zaufania wewnętrznej matczynej mądrości, życia w zgodzie z naturą.  Poprzez zrozumienie tego, co dzieje się w rodzinie i emocji temu towarzyszących prowadzi do zrozumienia, że to kobieta tworzy serce domu, mając naturalnie przypisaną rolę łagodzenia sporów, rozumienia i odczytywania potrzeb. Prowadzi vloga therapeuticmama, gdzie z rozbrajającą szczerością oraz otwartością zaprasza nas do swojego świata. Pokazuje codzienne życie „matki Polki” czwórki dzieci, które wszystkie urodziła w swoim domu. Zawsze uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do życia. Zwyczajnie, niezwyczajnie piękna. www.therapeuticmama.com

 

Przeprowadziłaś się do Polski z Nowego Jorku, byłaś modelką, żyłaś w świetle fleszy. Skąd ta zmiana?

Jeszcze w Stanach Zjednoczonych urodziło nam się pierwsze dziecko. Wbrew temu, co niektórzy myślą, życie w Nowym Yorku nie jest wcale łatwe, w szczególności wtedy, kiedy masz dzieci. Wszystko jest tam bardzo drogie. Szkoły, kluby dziecięce i opieka medyczna są prywatne, co pochłania ogromną ilość pieniędzy. Mój mąż mieszkał w wielu miejscach na świecie i potrafi dostrzec zalety życia tutaj. Przede wszystkim cenię polską rodzinność i celebrowanie więzi, tego nie ma w Stanach. Lubię mój dom na wsi, dostęp do zdrowego jedzenia oraz ciszy.

 

Obecnie masz czwórkę dzieci. Jak się zmieniło twoje życie po ich narodzeniu?

Myślę, że skuteczniej umiem planować swój dzień. Teraz mam znacznie więcej zadań niż kiedyś. Wcześniej wiele spraw odkładałam na później. Dzisiaj wiem, że nie mogę sobie na to pozwolić. Gotuję, zmywam, sprzątam jednocześnie – podstawa to dobra organizacja pracy, ale także umiejętność proszenia o pomoc. Ja się tego nauczyłam.

 

Co dla Ciebie znaczy bycie matką?

Oczywiście to nie jest proste zadanie, to wielka nauka cierpliwości, ale przede wszystkim szansa do poznania samej siebie, do przepracowania pewnych rzeczy w życiu. Ważne jest to, żeby polubić macierzyństwo, znaleźć przyjemność w robieniu tych tysiąca małych rzeczy każdego dnia, które są drobne i większe, ale stanowią podstawę funkcjonowania naszej rodziny.

 

Wszystkie dzieci urodziłaś w domu. Dlaczego zdecydowałaś się zrobić to bez położnej?

To nie ja zdecydowałam się na rodzenie bez położnej, po prostu tak się złożyło. Chciałam urodzić w domu, a że mieszkam daleko od miasta, nie znalazłam położnej, która gotowa była mi pomóc. Musiałam zaufać sobie, czułam, że wiem co robię.  Jestem zwolenniczą słuchania swojej intuicji, swojej prawdy. Moja intuicja mówiła mi, że to będzie dla mnie najlepsze.

Nie podoba mi się podejście świata medycznego do porodu, które jest pozbawione emocji, duchowości. Przyjście na świat człowieka to dla nas kobiet wielki moment, który powinien odbywać się w ciszy, spokoju, odpowiedniej atmosferze, w moim rytmie. Nie chcę w tym momencie czuć się jak pacjentka. Kiedy rodzisz w szpitalu to nie robisz tego na swoich zasadach, musisz robić to, co każą ci inni. Lekarz może stwierdzić, że jest ci potrzebne cesarskie cięcie, mimo że ty możesz mieć inne zdanie. Poród to moment dorastania, zmiany dziewczyny w kobietę. To doświadczenie trzeba przeżyć w ciszy, spokoju, swoim rytmie, przy wsparciu bliskich osób.

Druga sprawa, to ważne jest to, aby dziecko urodziło się w otoczeniu bakterii, w których będzie się potem rozwijać. To dobry start i budowanie odporności.

 

Nie bałaś się?

Oczywiście, że pojawiały się lęki, pracowałam z nimi. To naturalne, dlatego warto przygotować się do porodu wcześniej. Ja ćwiczę jogę, medytuję, zdrowo się odżywiam. Przygotowywałam na to ważne wydarzenie zarówno moją duszę jak i ciało. Tego chcę uczyć kobiety. Warto dużo wcześniej odpowiedzieć sobie też na pytanie – czy jestem gotowa na domowy poród? Jeśli nie rozwikłasz swoich dylematów to takie pytanie pojawi się zwykle, gdy zaczynają się skurcze, a wtedy jest już za późno, by się nad tym zastanawiać. Trzeba spotkać się ze swoimi lękami wcześniej i podjąć świadomą decyzję.

Czasem słyszę, że porody w domu są niebezpieczne, odpowiadam na to pytaniem – Czy aby na pewno nie jest bardziej ryzykowne rodzić w szpitalu? Nie znam kobiety, która rodziła w domu i miała cesarskie cięcie. Znam natomiast dużo kobiet, które rodziły w szpitalu i miały cesarskie cięcie. To jest swego rodzaju błędne koło – tworzenie sytuacji życiowo potrzebnych.

 

Przy trzech porodach asystował Twój mąż, a do ostatniego zaprosiłaś krąg bliskich Ci kobiet. Dlaczego potrzebowałaś ich wsparcia?

Wierzę, że kobiety powinny się wspierać. Miliony kobiet rodziło przede mną, potrzebujemy swojej energii. Kiedy rodziłam swoje trzecie dziecko i było mi w pewnym momencie ciężko, zaczęłam prosić wszystkie kobiety, których wtedy ze mną nie było fizycznie, o wsparcie. Nagle poczułam przypływ energii. To było niesamowite. Nie potrzebowałam wtedy lekarza, który będzie mówił mi, co mam robić, ale wsparcia kogoś, kto powie mi – znam ten ból, przeszłam to co ty, dasz radę. To takie przyjemne, czuć wsparcie kobiecej energii, energii spokoju i zrozumienia.

 

Czym różniły się Twoje porody? Czy każdy był inny, lżejszy?

Tak mi się wydaje. Za każdym razem pracujesz na innej płaszczyźnie. Wraz z urodzeniem każdego dziecka bardziej dowiadujesz się kim jesteś. To dzieje się bez względu na to, czy rodzisz w szpitalu, czy w domu. Za każdym razem uczysz się nowych rzeczy. Ostatni mój poród nauczył mnie cierpliwości, zdałam sobie sprawę, jaka jestem niecierpliwa. Lubię planować swoje życie, więc chciałam rodzić wtedy, kiedy mi najbardziej pasowało, tak by móc pogodzić to z pracą. Niestety ostatnie dziecko nie przyszło na świat o czasie, przez co nie mogłam wykonywać mojej pracy. Musiałam nauczyć się tego, że pieniądze zawsze będą, a cierpliwość jest kluczem do wszystkiego. Odpowiadając na pytanie, nie mogę powiedzieć, że każdy następny poród był łatwiejszy, ale na pewno każdy był inny.

 

Jakie masz dalsze plany zawodowe i czy będzie to związane z tematem, który teraz poruszamy?

Po części tak. Zaczęłam pisać książkę „Therapeutic mama”, o drodze do Polski, o porodach domowych i o rodzinie. Będą to porady dla kobiet, jak być silniejszą, jak zaufać swojej intuicji. Otwieramy też sklep on-line, w którym będziemy sprzedawać rzeczy, które robimy w domu. Cały czas też chcę rozwijać mojego vloga.

 

Rozmawiała: Katarzyna Tyczyńska

Share This