Lato, podobnie jak wiosna, to „przekichane pory roku” dla każdego alergika. Z powodu dokuczliwych objawów cierpią szczególnie dzieci. Rozwiązaniem nie jest jednak trzymanie pociech w sterylnych warunkach, z dala od kurzu, sierści i pyłków.

Alergia to obecnie najczęstsza choroba przewlekła Europy. W zależności od regionu cierpi na nią od 30 do nawet 50% populacji. Tegoroczny sezon, że względu na długie okresy pozbawione deszczu, jest wyjątkowo uciążliwy. Lato obfituje w alergeny pyłkowe, wziewne jak: kurz, roztocza czy sierść zwierząt są obecne przez cały rok. O ile dorośli jakoś sobie z nimi radzą, z dziećmi sytuacja wygląda nieco gorzej. Zdarza się, że grymaszą, są poddenerwowane, niewyspane, trudniej im się skoncentrować, czy po porostu bawić z rówieśnikami na powietrzu.

Specjaliści przekonują, że próby izolacji małego alergika nie są jednak dobrym rozwiązaniem. Można wręcz stwierdzić, że rodzice, którzy chcą w ten sposób pomóc swoim pociechom wyrządzają im dużą krzywdę. Dziecko musi spędzać czas poza sterylnym domem, również w okresie największego pylenia. Współczesny styl życia, obecność zanieczyszczeń w powietrzu, codzienny kontakt z tzw. „chemią” powoduje, że z roku na rok procent uczulonych rośnie. Istnieje również „teoria rozwoju alergii na tle higienicznym”. Jak można się domyślić przesadne dbanie o czystość, lęk przed zarazkami, sterylizacja niemal wszystkiego z czym dziecko ma kontakt od najmłodszych lat powoduje, że układ odpornościowy pozbawiony kontaktu z potencjalnym zagrożeniem nie rozwija się poprawnie, co prowadzić może do rozwoju alergii, która nie jest uwarunkowana genetycznie.

Ponadto powszechnym, zakorzenionym już mitem jest też stwierdzenie, że uczulone dziecko nie może mieć kontaktu ze zwierzętami domowymi. Okazuje się jednak, że posiadanie włochatego pupila jest pewnego rodzaju terapią odczulającą. Istnieje wiele naukowych dowodów na to, że mieszkanie we wczesnym dzieciństwie z psami oraz innymi zwierzętami, czy kontakt z trzodą chlewną znacznie zmniejsza ryzyko rozwoju uczuleń i astmy. U maluchów wychowywanych na wsi ryzyko rozwinięcia alergii jest mniejsze, a trzymanie ich „pod kloszem” nie pomoże w prawidłowym ukształtowaniu się układu odpornościowego.

Share This