O szkodliwości papierosów tradycyjnych każdy zdaje sobie sprawę. Od najmłodszych lat w placówkach edukacyjnych prowadzone są stale kampanie antynikotynowe. Niektórzy uzależnieni postanowili przerzucić się więc na papierosy elektronicznej wybierając potencjalnie mniejsze zło. Badania jednak pokazują, że e-papieros wcale nie jest bez grzechu…

Przez kilka lat panowała wręcz moda na e-palenie, a stoiska z aromatycznymi olejkami wyrastały jak grzyby po deszczu w galeriach handlowych, ciesząc się sporą popularnością. E-papieros jest urządzeniem elektronicznym, które może mieć różne kształty i rozmiary. Zwykle przypomina jednak długopis lub cygaro. Działanie opiera się na podgrzewaniu specjalnego płynu zawierającego nikotynę i aromaty do temperatury około 200°C tworząc przy tym aerozol, który wdycha jego użytkownik. Nie mając dużego doświadczenia w stosowaniu tego typu używek przez dłuższy czas ciężko było określić oddalone w czasie skutki takiego podejścia do nałogu. Teraz mamy już twarde dowody na to, że zamiana tradycyjnego papierosa na wersję „e” to przysłowiowa zamiana „siekierki na kijek”.

Palenie tytoniu rocznie zabiera z tego świata 4 miliony osób, a przewiduje się, że w ciągu najbliższej dekady liczbę tę będzie można pomnożyć razy dwa. Nałóg ten to nie tylko problem zdrowotny obywateli ale i ekonomiczny państw. Z tych i wielu innych powodów wiele osób zaczęło palić e-papierosy w nadziei na to, że stanowią one zdrowszą alternatywę. Wiadomo, że również dostarczają one sporą dawkę trującej nikotyny ale za to ograniczają wdychanie o wiele gorszej mieszaniny rakotwórczych substancji smolistych. Podczas inhalacji dymu tytoniowego do płuc dostają się takie substancje jak: radioaktywny polon, cyjanowodór, amoniak, formaldehyd, nikiel, tlenek węgla oraz zwykła smoła. W dymie obecnych jest około 7 tys. związków chemicznych, z których przynajmniej 70 ma działanie silnie kancerogenne. Sama nikotyna nie tylko powoduje uzależnienie, ale także jest trucizną – w końcu jej inna nazwa to „jad zwojowy”. Liczne badania prowadzone nad bezdymowymi systemami podawania nikotyny, takimi jak gumy do żucia, pastylki do ssania, aerozole do ust i plastry przezskórne, wykazują, że u dzieci może dojść do zatrucia po spożyciu 1 mg nikotyny na 1 kg wagi ciała, a zbliżona dawka może okazać się śmiertelna nawet dla dorosłych.

Z nowoczesną wersją papierosa nie jest jednak tak pięknie jak mogłoby się wydawać. Wszystko zaczęło się w Stanach Zjednoczonych od serii gwałtownych zachorowań, zwłaszcza wśród młodzieży, na tajemniczą chorobę płuc. W jej wyniku ucierpiało 450 osób, z czego 6 zmarło. Pacjenci doświadczyli ciężkiej niewydolności płuc, wysokiej gorączki, konieczne było podłączenie ich do respiratorów. Co łączyło te osoby? Wszyscy regularnie palili elektroniczne papierosy ze smakowym liquidem (czyli cieczą, którą najczęściej napełnia się e-papierosa, by po podgrzaniu wdychać jej opary). Pod lupę wzięto glikol propylenowy, czyli składnik roztworu inhalacyjnego z nikotyną w e-papierosie. Substancja ta jest wykorzystywana jako chłodziwo, konserwant do żywności czy składnik past do zębów i płynów do płukania ust. W gronie podejrzanych są również wspomniane aromatyzowane liquidy zawierające potencjalnie kancerogenne związki węglowe. W liquidach, które stosowali poszkodowani, wykryto bardzo wysokie stężenie octanu witaminy E. Związek ten stosuje się między innymi w suplementach diety i kremach. Jest niegroźny, dopóki nie przyjmuje się go bezpośrednio w postaci cieczy. Wdychany razem z dymem może powodować duszności, a nawet paraliżować układ oddechowy. Poza tym istnieje  czarny rynek z nielegalnymi substancjami aromatyzującymi, których wpływ na zdrowie nie jest poznany. Potencjalnych winowajców jest więc wielu. Władze Nowego Jorku ogłosiły, że chcą całkowicie zakazać palenia e-papierosów. Urzędnicy z San Francisco z kolei przegłosowali ustawę o całkowitym zakazie ich sprzedaży.

Od 2011 roku aż sześciokrotnie wzrosła liczba polskich uczniów, którzy próbowali e-papierosa. Młodzież nie zdaje sobie sprawy, że wersja „e” tak samo jak tradycyjny papieros uzależnia i wpływa negatywnie na zdrowie. Istnieją również dowody na to, że takie zachowania sprzyjają paleniu wyrobów tytoniowych w przyszłości. Młodzież traktuje taką formę używki jako mniej ryzykowną. Ponadto e-papieros wygląda atrakcyjnie, szpanersko i nie śmierdzi, co tylko ułatwia ukrycie nałogu przed rodzicami. Nic nie wskazuje też na to, żeby e-papierosy miały stać się u nas nielegalne. Póki co MEN i GIS przeprowadzają akcje w szkołach między innymi podając udokumentowane skutki zdrowotne palenia „e-fajki”. Należą do nich zapalenie oskrzeli, podrażnienie dróg oddechowych, kaszel, zmiany rozedmowe płuc, obniżenie odporności, upośledzenie pamięci, nudności, wymioty, skurcze i drżenie mięśni. Instytucje zachęcają przede wszystkim rodziców do tego, aby rozmawiali z dziećmi o zagrożeniach zanim będzie za późno. Apel płynie również do nauczycieli i opiekunów, aby kategorycznie egzekwowali zakaz palenia na terenie szkoły i prowadzili regularne akcje edukacyjne.

Share This